Startuj z nami  Dodaj do ulubionych  Napisz do nas
Wieści z Oddziału
Zapiski z Izerskich Spotkań Przyjaciół 2011
W refleksyjnym nastroju zabieram się do opisania tegorocznych "Spotkań przyjaciół". Dla przypomnienia - są to imprezy narciarskie, które od lat organizuję dla zaprzyjaźnionych turystów. Andrzej Stróżecki z Komisji Turystyki Narciarskiej próbuje to systematyzować i wyszło mu, że w tym roku są IX Spotkania. Nazwę tworzymy od gór, w których wędrujemy. Co do numeracji - muszę sięgnąć do zapisków kalendarzowych, sądzę, że było więcej imprez, ale w obecnej konwencji organizacyjnej to rzeczywiście może być dziewiąta.
Na Izerskie Spotkania Przyjaciół 2011 zapisało się, oprócz mnie, 15 osób: z Elbląga - Ala, Ania, Danka, Dorota, Janusz, Jurek Ś., Jurek O., Kazik, Małgosia, Marta i Waldek, a ponadto Gerard z Bytomia, Krzysztof z Warszawy, Marylka z Łodzi i Tadeusz z Dąbi Starej (Lubelszczyzna). Opiekę organizacyjną zapewnił nam macierzysty Oddział PTTK Ziemi Elbląskiej. W informacji było napisane, że impreza zaczyna się w niedzielę 6 marca o godz. 14.00 w jadalni Schroniska Orle. Ale dziewiątka elblążan była już w Orlu w sobotę, w niedzielę Marylka z pilotującym ją Jurkiem Ś. dojechała samochodem od razu do Jizerki, tak samo Krzysztof. Kiedy więc Andrzej z Waldkiem i Gerardem zjawili się o czasie w Orlu, rzeczona dziewiątka dała znać do jadalni, że są zmęczeni po wycieczce i niech szef pofatyguje się do nich, tj. do budynku noclegowego. W związku z tym oficjalnego otwarcia nie było, a w Jizerce szef miał okazję do powiedzenia kilku cierpkich słów na ten temat.
Przemieszczenie głównej grupy z plecakami do pensjonatu Pansky Dum w Jizerce odbyło się sprawnie. Około 17.00 byliśmy już zakwaterowani, brakowało tylko Tadeusza , który dał znać SMS-em, że się spóźni. Na pierwszej kolacji nie udało się całej grupie usiąść razem i tak się jakoś ułożyło, że "Spotkania" były mniej zintegrowane niż zwykle. Andrzej ogłosił, że będzie chodził na "ulgowe" wycieczki (10-15 km.), z kolei Kazik straszył wielkimi, ponad 30-to kilometrowymi wyrypami. Wobec tego uczestnicy zaczęli się dobierać na wycieczki małymi grupkami, a często nawet parami.
Trafiliśmy na rzadko spotykaną w Górach Izerskich pogodę. Nocą były silne przymrozki, a w dzień silna operacja słoneczna. Rano zmrożony śnieg był bardzo nośny, a około południa mięknął. W wielu miejscach tworzył się firn. Takie warunki wymagały większej uwagi od narciarzy, ale nawet niewielkie zjazdy były bardzo szybkie. Uczestnicy "Spotkań" przez cztery dni (od poniedziałku do czwartku) spenetrowali dość dokładnie trasy narciarskie dostępne z Jizerki. Najdalej na północ dotarli na Palicznik - skałkę z pięknym widokiem. Na zachód osiągnęli Josefuv Dul - była to ponad 40-to kilometrowa wyrypa grupy Kazika! Na południe zjeżdżaliśmy Kniżeci Cestą przez Vaclavikovą Studankę do stacji w Korzeniowie. Uruchomienie połączenia kolejowego między Szklarską Porębą a Korzeniowem umożliwiało powrót z Korzeniowa do Jakuszyc wygodnym szynobusem, a dalej na nartach przez Orle do Jizerki. Ten szlak przetarła Danka z Dorotą, zabierając Kazika z Krakowa - dawnego uczestnika "Spotkań", który odwiedził nas w Jizerce. Następnego dnia wybrał się tą trasą Andrzej z Martą, Jurkiem Ś. i Gerardem. Wracając, spotkali w Orlu Rysia z Międzyrzecza - też dawnego uczestnika. A więc trzymają się nas ludzie...
Na trasach spotykaliśmy czeską parę narciarską, która ciągnęła wózek na płozach, a w nim kilkumiesięcznego malucha! Dwukrotnie Andrzej próbował swoich umiejętności dydaktycznych na Marylce - nowicjuszce narciarskiej. Dobre początki w nauce kroków biegowych zostały zrobione, za drugim razem do ćwiczeń dołączyła Dorota. W czwartek wieczorem choć raz udały się "posiady" w jednym z pokojów, nawet trochę śpiewaliśmy... Wyżywienie w pensjonacie było obfite i urozmaicone (serwowane na zasadzie "szwedzkiego stołu"), wszyscy byliśmy zadowoleni.
W piątek 11 marca rano opuściliśmy Pansky Dum. Marylka z Dorotą i Krzysztof pojechali samochodami już do domu. Pozostali, jak przystało na imprezie narciarskiej, powędrowali z plecakami do Orla. Po zakwaterowaniu była wycieczka w stronę Chatki Górzystów, a wieczorem zakończenie "Spotkań" przy kominku, z udziałem Gospodarza schroniska - Stanisława. W sobotę większość grupy wyruszała do domu. Z Andrzejem zostali się tylko Tadeusz, Danka, Jurek Ś. i Gerard. Jurek z Andrzejem zrobili ciekawą widokowo wycieczkę przez Chatkę Górzystów, Jagnięcy Jar, Rozdroże pod Cichą Równią i "Bombaj" w Jakuszycach. Wracali do Orla przez Samolot. Tadeusz wędrował samotnie Wysokim Grzbietem Izerskim w stronę Stogu. Wieczorem w jadalni schroniska trwała huczna impreza integracyjna pracowników jakiejś firmy. Mała grupka narciarzy posiedziała chwilę przy kominku, sącząc piwo i poszła na nocleg. I tak Izerskie Spotkania Przyjaciół 2011 przeszły do historii. A teraz refleksje.
Formuła imprezy chyba się wyczerpała. Szef się starzeje, uczestnicy są bardziej samodzielni, romantyka przyjacielskich śpiewających wieczorów też nie wszystkim odpowiada. Mam nadzieję, że Kazimierz i Tadeusz będą organizować imprezy na śladówkach w górach. A ja będę chciał się nadal "romantycznie" spotykać na nartach z przyjaciółmi, ale kameralnie, w mniejszym gronie.
To nie koniec zapisków. Szef postanowił pobyć jeszcze kilka dni w górach. W niedzielę o 7-mej rano Danka wyruszała na pierwszy pociąg z Jakuszyc. Andrzej przygotował jej herbatę, a Jurek odprowadził do Rozdroża pod Działem, niosąc plecak. Tak żegnają się przyjaciele. Tadeusz wyruszał na samotną wędrówkę po Karkonoszach. Nieco później Andrzej też powędrował do Jakuszyc, autobusem dotarł do Szklarskiej Poręby i urządził sobie "orgietkę" ciastkową w "Fantazji". Wieczorem w Orlu była już Wanda, szefowa Rajdu Karkonoskiego i mnóstwo znajomych narciarzy. W górach zawsze jest się wśród przyjaciół...
W poniedziałek 14 marca wybrałem się do Harrachowa, wyciągnąłem się na Certovą Horę i pojeździłem po trasach karkonoskich. Śnieg był mocno odwilżowy. W Orlu było udane spotkanie integracyjne Rajdu Karkonoskiego. Miło było znowu posłuchać gitary Jarka. We wtorek zrobiłem wycieczkę na stronę czeską, zaglądając w mało uczęszczany rejon między Jeleni Strań a rzeką Izerą. W środę (mój ostatni dzień w górach), wybrałem się w stronę Krogulca, po drodze żegnając się z uczestnikami Rajdu Karkonoskiego, którzy odchodzili na Szrenicę. Przy ciągle słonecznej pogodzie dotarłem do niebieskiego szlaku, zatoczyłem krąg i wróciłem w południe do Orla. Sprawne pakowanie i przed 14.00 wyruszyłem do Jakuszyc. Spadła mokra mgła, Stanisław uwijał się skuterem, aby zdążyć zwieźć towar do schroniska przed deszczem. Pogoda się skończyła. Pociąg w Jakuszycach zjawił się punktualnie, a w Szklarskiej dosiadł się Tadeusz, który właśnie zjechał ze schroniska pod Łabskim Szczytem. Więc Spotkania Przyjaciół trwają!!!
I    t o    j e s t    p r a w d z i w y    k o n i e c    z a p i s k ó w.
Andrzej Wiśniewski
[wstecz]