Startuj z nami  Dodaj do ulubionych  Napisz do nas
Wieści z Oddziału
Zakończył się rajd narciarski
W sobotę, 29 stycznia, w Górowie Iławeckim zakończył się II Rajd z cyklu Wędrówki Narciarskie po Polsce - "SZUKAMY ŚNIEGU NA WZNIESIENIACH GÓROWSKICH". Zachęcamy do zapoznania się z "Zapisem wydarzeń" i zdjęciami z tej niezwykle udanej imprezy.
Zanim doszło do wydarzeń, była wielka rozterka, czy robić rajd w pierwszym, preferowanym terminie, to znaczy od 22 stycznia. W drugiej dekadzie miesiąca zaczęła się wielka odwilż, a we wtorek 17-go trzeba było podjąć decyzję. Po analizie różnych prognoz pogody, przeważyła opinia pana leśniczego Koniecznego z Dzikowa Iławeckiego (niech mu Wielki Duch Lasu zawsze sprzyja!) i szef imprezy zdecydował - robimy! W czwartek zaczął padać śnieg, a w piątek wszyscy zainteresowani rajdem byli już w wyśmienitych humorach.
Sobota 22 stycznia. Kierownictwo Rajdu, tj. Andrzej z Kazikiem rozpoczęło "urzędowanie" w internacie Zespołu Szkół z Ukraińskim Językiem Nauczania w Górowie Iławeckim przed godz. 11.00. Pierwsi uczestnicy zjawili się ok. godz. 12.00, a o 14.00 siódemka narciarzy wyruszyła zgodnie z planem na "przebieżkę" narciarską pod wodzą Kazia, starym nasypem kolejowym na zachód, w stronę Kamińska. Wrócili ok. 16.00 po przejściu 9 km, zadowoleni. Warunki śniegowe były wspaniałe, na starej, zmrożonej warstwie leżało 10 cm świeżego puchu, widzieli żeremia bobrowe.
Pierwsza obiadokolacja w stołówce internatu była dla nas miłym zaskoczeniem. Kuchnia zrozumiała formułę posiłku dosłownie i po dwu daniowym obiedzie, na stole pojawiła się kolacja, tj. wędlina, ser, pomidory itd. I tak już było do końca rajdu!
Wieczorem było oficjalne otwarcie rajdu, pierwsza odprawa i kameralnie - w pokoju szefa - pierwsze "trucie" Andrzeja o nartach i ich smarowaniu.
Niedziela 23 stycznia. Sponsorowany z dotacji ZG PTTK autobus zjawił się przed internatem o 9-tej rano. Było nas dopiero 15 osób, więc w bazie samochodowej przesiedliśmy się do wygodniejszego busa, który zawiózł nas za Dzikowo Iławeckie, pod Górę Zamkową (w/g tablicy "najwyższe wzniesienie na Wzniesieniach" - 216 m.). Kazik szybko skaptował Maćka i Tomka i oświadczył, że zdobywa na nartach tą kulminację, a potem będą "nabijać" kilometry na nartach. I to był historyczny moment powstania wyrypiarskiej grupy na rajdzie. Pozostała dwunastka ze statecznym Andrzejem powędrowała w/g dokładnej mapy i GPS-u Waldka najkrótszą drogą w stronę Tajemniczej Góry (210 m.) pod Pareżkami. Andrzej telefonicznie ustalił, że różowy dom na końcu wsi, to jest agroturystyka Pana Leśniczego z Dzikowa, gdzie Pani Leśniczyna czeka przy kominku z herbatką. Gospodarz rozdał foldery Leśnictwa i opowiedział trochę o swoim lesie. Zjawili się też wyrypiarze. Po odpoczynku Kazio ruszył "z kopyta", powiększając swoją wyrypiarską grupę do dziewięciu osób. Pozostała szóstka z Andrzejem powędrowała ich śladem, podziwiając krajobrazy i robiąc zdjęcia. Kronikarz imprezy zanotuje, że tak tworzyła się grupa romantyczna na rajdzie.
Obie grupy przeszły przez Kamińsk i dostały się na stary tor kolejowy. Romantycy zrobili to wcześniej, a wyrypiarze zatoczyli większy łuk, "nabijając" kilometry. Kazimierz znalazł dojście z toru prosto pod internat. Grupa Kazika przeszła na nartach ok. 21 km., grupa Andrzeja ok. 15 km.
Wieczorne "posiady" poświęcone były plemionom i krainie staropruskiej. Andrzej otrzymał tu wydatną pomoc od Maćka z Olsztyna, który ma dużą wiedzę na ten temat. Może narciarze zapamiętają, że wędrują po Natangii, która graniczy z Warmią i Barcją. Śpiewanie szło opornie, ale "Sokoły" jakoś wyszły.
Poniedziałek 24 stycznia. Grupa zwiększyła się do 19 osób i wędrowała razem pod wodzą Kazimierza.
Andrzej został w mieście i organizował środowe zwiedzanie ciekawych obiektów, a także odbierał materiały krajoznawcze przekazane przez miejscowe władze.
Narciarze jechali na zachód do Bukowca, a potem na południe do Wągnik i wrócili przez Paprocinę do Górowa. Wielki Duch Narciarzy zesłał pękną, mroźną pogodę. Skrzący w słońcu śnieg i biel szadzi na drzewach spowodowały, że było nie tylko wyrypiarsko, ale i romantycznie. Zaradny narciarski ludek znalazł ciepłą świetlicę w Bukowcu na odpoczynek i smaczne pączki z miejscowego sklepu. W Wągnikach stoi samotny wysoki komin - można dociekać, czemu dawniej służył. Prawdopodobnie do wypalania cegieł, ale kto to wie? Trasa liczyła ok. 21 km.
Na "posiadach" Andrzej "nawijał" o historii Górowa i jego osobliwościach. Udało się nieźle zaśpiewać już trzy piosenki!
Wtorek 25 stycznia. O 8.30 podjeżdża autobus, aby zawieźć nas pod samą granicę, do Żywkowa. Jest to wieś składająca się z kilku gospodarstw, ale gniazd bocianich liczy ponad 50! Teraz bociany są w ciepłych krajach, ale przy każdym gospodarstwie jest tablica podająca ilość gniazd i ile potomstwa udało się wyprowadzić. Tu też spotkaliśmy patrol Straży Granicznej, który pouczył nas, jak mamy się poruszać blisko granicy. Chłopcy byli bardzo mili, ale ich określenie dwu narciarek jako "starszych pań" spotkało się z żywiołowym protestem...
Kazik z dwunastką wyrypiarzy powędrował raźno na zachód, zakładając ślad blisko granicy. Szóstka romantyków z Andrzejem doszła do nich po 3 km w ruinach PGR Kierno, ale potem drogi obu grup się rozeszły. Romantycy pojechali przez las na południowy zachód, w porze odpoczynku wypatrzyli zaciszną polankę i rozpalili ognisko. Następnie skręcili na północ na drogę z Sigajn do granicy, aby tam trafić na drogę przez Orsy do Pareżek. Przed Pareżkami Andrzej namówił grupę na wejście na wzgórze 181 m n.p.m., myśląc, że to Tajemnicza Góra. Ula się rozochociła i jadąc dalej weszła samotnie na właściwą Tajemniczą Górę. Na przełaj przez pola dotarliśmy do różowego domku w Pareżkach na herbatę do Pani Leśniczyny. Trasa liczyła ok. 17 km.
Wyrypiarze kierowali się na zachód, zataczając łuki w lasach Wzniesień Górowskich (refleksja: dlaczego geografom nie spodobała się piękna staropruska nazwa Wyżyna Stablak?). Kilka razy znajdowali się tuż przy granicy, osiągnęli rezerwat Jez. Martwe i stamtąd skierowali się przez Orsy do Pareżek. Przed wsią zabrał ich umówiony na powrót autobus. Znalazł się też Andrzej z Olsztyna, który "odstał", robiąc zdjęcia. Zrobili aż 26 km, ale przez to nie zdążyli do Pani Leśniczyny, ponieważ o 16.00 zabierał nas autobus do Górowa.
Wieczorem była gawęda Andrzeja o kampanii napoleońskiej 1807 r. w Prusach. Krwawa, nierozegrana bitwa pod Pruską Iławą, podczas której Francuzi nie wołali już "niech żyje Cesarz!" tylko "niech żyje pokój!", a z tego narodziło się Księstwo Warszawskie... Na trzecich posiadach śpiewaliśmy całkiem składnie!
Środa 26 stycznia. Rano zaczął się "edukacyjny" dzień. Po Mszy św. w cerkwi byliśmy umówieni na zwiedzanie świątyni, ale większość uczestników była już na Mszy, aby poznać piękną, bizantyńską liturgię. Ksiądz Proboszcz, znający świetnie historię sztuki, umiejętnie pokazał nam konglomerat stylów i zawiłości historii tego kościoła. Zbudowany w XIV w. jako gotycka Fara, w XVI w. stał się kościołem luterańskim. Ale w XVII w., wbrew ewangelickim zwyczajom, pojawił się płaski sufit z barokowymi scenami Starego i Nowego Testamentu. Po II wojnie światowej, mocno podniszczony, służył nadal ewangelikom. Ostatni wyjechali w latach siedemdziesiątych ub. stulecia. Na fali "odwilży" pierwszej "Solidarności" w 1981 r. kościół został przekazany ukraińskiej społeczności greko-katolickiej. Artysta plastyk Jerzy Nowosielski wykonał oryginalne Carskie Wrota i namalował szereg ikon - przetwarzając styl bizantyński. Gotyckie mury, barokowy, pięknie odnowiony sufit i nowoczesny styl bizantyński wnętrza, odbierane razem, sprawiają niesamowite wrażenie. Na dziedzińcu cerkwi p.w. Podwyższenia Krzyża Św. stoi obelisk z napisem "Pamięci dawnych mieszkańców Górowa Iławeckiego" w jęz. niemieckim, polskim i ukraińskim. Przypomina się wielokulturowa I Rzeczypospolita...
Następnie było zwiedzanie Muzeum Gazownictwa - ciekawego zabytku z okresu uzyskiwania gazu z węgla koksującego (koniec XIX i pierwsza połowa XX w.). Rajdowicze odwiedzili także Regionalną Izbę Historyczną Stowarzyszenia "DREYSE" z bogatą wystawą różnych osobliwości, niektórzy wdrapali się na wieżę Ratusza i obejrzeli kamień przypominający spalenie ostatniej czarownicy w 1686 r.
O 14.00 chętni (ok. 10 osób) spotkali się na nartach za internatem, aby ćwiczyć kroki biegowe i zjazdy. Zajęcia prowadził Andrzej z pomocą Kazimierza. Uczono się kroku turystycznego, kroku z odbicia i zjazdów na wprost i w skos stoku. Uczniowie byli bardzo zadowoleni, instruktorzy mniej... Najmłodsza narciarka, Ada z Olsztyna (rocznik 2003), zdobyła Dziecięcą Odznakę Narciarską PTTK.
Wieczorem kierowniczka internatu p. Olga umówiła do nas swego męża, p. Mirona Sycza, posła na Sejm RP. Było to niezwykle ciekawe spotkanie. Pan poseł mówił o turystyce transgranicznej w woj. warmińsko-mazurskim, o historii powstania Szkoły Ukraińskiej i przesiedleniu na te tereny Ukraińców w ramach "Akcji Wisła". Chwilami była cisza "jak makiem zasiał", a potem zasypywany pytaniami, nie mógł od nas wyjść. Na koniec śpiewali z żoną piosenki ukraińskie, jedną z nich pięknie zanuciła Roma z Warszawy, za co poseł ją uściskał. Było fajnie!
Czwartek 27 stycznia. Autobus zawiózł nas do Kiwajn. Wyrypiarze z Kaziem ruszyli przez odkryte pagórki w stronę Góry Zamkowej, następnie kierowali się na wschód przez Pareżki, Dęby do Kumkiejm. Tu skręcili na południe i przez Krasnołąkę dotarli do Górowa. Trasa liczyła 27 km.
Romantyczni pojechali ich śladami do Góry Zamkowej, którą zdobyli (drugie zimowe wejście!), a w wiacie pod górą swoim zwyczajem rozpalili ognisko - były fajne grzanki na ruszcie. Dalej ruszyli w stronę Tajemniczej Góry, na którą weszli i w pięknym stylu zjechali. Omijając Pareżki, dotarli do pierwszego niezamieszkałego domku Kolonii Dęby. Tu Andrzej zarządził postój na posiłek, wieszając plecak na haku w ścianie. Plecakowi było tam dobrze i nie przypomniał właścicielowi, że trzeba go zabrać, ruszając w drogę. Brak plecaka zauważono po przejechaniu ok. 1 km. Andrzej zlecił opiekę nad Celiną i Basią Tomkowi z Gdańska, a sam z Andrzejem z Bielska wrócił po zgubę. Romantyczna trójka dotarła po starym torze do miasta przed 16.00, a obaj Andrzeje odpinali narty na stacji Górowo już po ciemku, o 17.00. Trasa liczyła 17 km.
Wieczorem kierownictwo przeprowadziło konkurs krajoznawczy. Pytania dotyczyły tylko spraw poznanych na rajdzie. Nie wszystko zostało zapamiętane. 100 % dobrych odpowiedzi miał tylko Maciek. Tomek z Olsztyna zajął drugie miejsce, a trzecie (po dogrywce) Antek. Potem rozpoczęła się (samorzutnie zorganizowana) impreza integracyjna. Szef Andrzej dostał album z piękną dedykacją. Można by określić, że panowała szampańska atmosfera (choć szampan zastępowały inne trunki...).
Piątek 28 stycznia. Autobus wysadził grupę romantyczną w Nowej Wsi Iławeckiej, a wyrypiarze dojechali do Wojciech. Po drodze wysiadł Maciek, który kończył rajd samotną wycieczką. Kazimierz ze swoją grupą, wzmocnioną przybyłą z Olsztyna czwórką narciarzy (nie licząc psa Benka), wędrował przez Barciszewo, Topikajmy, Woryny do Wojmian. Stąd dotarli do miasta od północnego wschodu. Wielki Duch znowu dał słoneczny dzień, "natrzaskano" mnóstwo zdjęć. Trasa liczyła 25 km.
Grupa romantyczna po spenetrowaniu agroturystyki u leśniczego w Nowej Wsi (mało miejsc), jechała na południe, przez las, na skraj wsi Woryny. Dalej droga wiodła przez następny las, za którym pokazały się już wieże Górowa. Tu Andrzej powierzył kierowanie grupą (Celina, Basia z W-wy i Andrzej z Bielska) Tomkowi z Gdańska, a sam pojechał prosto do Górowa, aby przygotować zakończenie rajdu. Tomek z grupą przekroczył szosę bartoszycką i dotarł od południa do miasta. Trasa liczyła 12 km.
Po południu przyjechał Prezes Oddziału PTTK Ziemi Elbląskiej w Elblągu kol. Marian Tomaszewski, przywożąc znaczki rajdowe i nagrody. Obiadokolacja była wcześniej i o 17.00 rozpoczęliśmy uroczyste zakończenie rajdu. Przybyli: przedstawiciele Zarządu Powiatu i jednocześnie Dyrektor Zespołu Szkół Ukraińskich p. Mirosław Olejnik i wicewójt Gminy Górowo Iławeckie p. Kazimierz Mątewka. Stremowany szef otwierał zebranie i podsumowywał rajd, goście przemawiali okolicznościowo, niestrudzony Prezes Oddziału dziękował i wręczał listy gratulacyjne dla Starostwa, Miasta i Szkoły, laureaci konkursów dostawali nagrody... Jednym słowem uroczystość na sto fajerek! Już bez żartów należy stwierdzić, że kol. Marian Tomaszewski miał świetny pomysł, przywożąc materiały krajoznawcze dla Szkoły, znaczki dla Gminy i oferując współpracę Oddziału na przyszłość.
Z kronikarskiego obowiązku trzeba zanotować, że w konkursie sprawności narciarskiej nagrody dostali: Basia z Olsztyna, Roma i Celina oraz Tomek z Olsztyna, Adam i Antek. Nagrodę dla najmłodszej uczestniczki dostała Zuzia (rocznik 2004), a dla najstarszego uczestnika Andrzej z Bielska (rocznik 1937). Nagrodę specjalną za zawziętość narciarską otrzymała Ula.
Po części oficjalnej kontynuowano rozpoczęte wczoraj zajęcia integracyjne.
Słowo kierownika na zakończenie
Naprawdę mnie dziwi, że to wszystko się udało. Teraz oczekuję na jakieś gorsze dni, ponieważ los daje nam równo - trochę dobrych zdarzeń i trochę złych... A może nie - przecież wszystko ma swoją przyczynę:
  • Wielki Duch zesłał narciarską pogodę,
  • Kazimierz dobrze prowadził trasy,
  • Dyrekcja Szkoły pomagała we wszystkim,
  • Internat przygotował pokoje, świetlicę i świetne wyżywienie w stołówce,
  • Miejski Dom Kultury, Gmina i Starostwo pomagały w sprawach krajoznawczych,
  • Prezes Oddziału PTTK stawał na głowie, aby nam dogodzić,
  • Uczestnicy przywieźli uśmiechnięte, przyjacielskie gęby i trzymali cały czas fason!
Więc D Z I Ę K U J Ę ! ! !
Andrzej Wiśniewski
[wstecz]