W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej „Polityce Cookies”.
Akceptuje (nie pokazuj więcej tego komunikatu).

Napisali o nas…

Pół wieku historii zalewowych żeglarzy


„Dziennik Elbląski“ nr 207 z 5 IX 2007 r.

Morski Klub Żeglarski „DAL“ we Fromborku obchodził pięćdziesięciolecie swojego istnienia. Przez pół wieku przewinęło się przez niego wielu żeglarzy. Do dziś pływają ci, którzy stawiali tu pierwsze żeglarskie „kroki“.

W 1953 roku Andrzej Borowiak i kilka innych osób założyło Kolo Liga Morska. Józef Lemke, członek tego koła, został wysłany na kurs sterników jachtowych do Olecka, gdzie uzyskał patent sternika. Był to pierwszy członek klubu z uprawnieniami sternika. W 1955 roku powstaje Koło Żeglarskie Ligi Przyjaciół Żołnierza przy Zarządzie Powiatu w Braniewie, a w 1957 roku - Klub Żeglarski LPŻ. Tak zaczyna się pół wieku historii i przygody związanej z żeglarstwem we Fromborku

Burzliwe dzieje
Pierwszym prezesem klubu był Józef Zieniewicz, skarbnikiem Tadeusz Karpowicz, sekretarzem Jan Pogorzelski, członkami Józef Lemke i Stefan Fiodorowicz.

- Otrzymaliśmy pierwsze jachty - DZ, Omegi i drewniane Cadety, zaś fabryka samochodów na Żeraniu ufundowała nam motorówkę - mówi Tadeusz Karpowicz, obecny prezes klubu. - Nazwę klubu - „DAL“ - uchwaliliśmy w latach 1959-60.

W tym czasie powstała także baza i budynek klubu, na miejscu obecnej siedziby.

W 1975 r. klub przeżywa największy rozwój - utworzono szkółkę sportową, a żeglarze z Fromborka startowali w wielu imprezach żeglarskich, również międzynarodowych. Największym sukcesem był start w regatach przyjaźni w Rostoku (NRD). W tym też roku została nawiązana współpraca z żeglarzami z Obwodu Kaliningradzkiego.

W 1991 roku spłonął budynek klubu, pożar strawił sprzęt, łodzie i motorówki. Działalność klubu nie została zawieszona, a od 1999 roku funkcjonował on w użyczonym hangarze.

Dziś też żeglują
Żeglarstwo uważane jest za sport elitarny, a przy tym wymagający sporych nakładów finansowych. Mimo tego kluby kształcące przyszłych żeglarzy nie narzekają na brak adeptów. Klub dysponuje dwiema Omegami, Nefrytem i Orionem.

- W tym roku, od 20 czerwca do 29 sierpnia szkoliło się u nas kilkunastu młodych ludzi i dziesięciu dorosłych - mówi Tadeusz Karpowicz. - Kurs trwa osiemdziesiąt godzin, z czego minimum dwadzieścia godzin trzeba spędzić przy sterze. Jest też dwadzieścia godzin teorii.

Komandor przyznaje jednak, że wszystko zależy od pogody. Zwykle uczący się żeglarze spędzają więcej czasu na wodzie. Niektórzy chcą kurs zrobić jak najszybciej, inni zajęcia rozkładają sobie na kilka tygodni.

- Trzeba ludzi zarażać żeglarstwem, to nie może być zmuszanie, żeglowanie musi być samą przyjemnością - mówi Karpowicz.

Wojciech Andrearczyk
w.andrearczyk@dziennikelblaski.pl

Pół wieku historii zalewowych żeglarzy

powrót do: napisali o nas